Powstanie film na podstawie książki „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”

„BĘDĄ FILMY! na podstawie „Skóry po dziadku” i na podstawie „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”. Film na podstawie „Jak nie zabiłem…” wyreżyseruje jeszcze nie mogę powiedzieć kto. Ale mogę powiedzieć, że będę współpisał scenariusz i że wyprodukuje go Mikołaj Lizut Lizart Film. Właśnie podpisaliśmy umowę!” – post o takiej treści na swoich profilach w mediach społecznościowych zamieścił Mateusz Pakuła – autor wymienionych tytułów, ceniony dramaturg i reżyser teatralny.

„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” to opowieść o umieraniu. Szczera, intymna do granic, groteskowa, brutalna, smutna i okropnie śmieszna. To dziennik umierania ojca, nie książka wspomnieniowa. To historia o rodzinie w sytuacji granicznej. O instytucjach opiekuńczych, które zawalają sprawę. O Kościele, który zawala, służbie zdrowia, która zawala. To opowieść o czułości i bliskości, które zalewa gniew, bezradność, rozpacz i wściekłość. To w końcu krzyk przeciwko nielegalności eutanazji.

W swojej drugiej powieści Mateusz Pakuła ponownie sięga do rodzinnej historii. Przenosimy się z nim do epicentrum stalinizmu, początku lat 50., gdy jego dziadek za szczeniacki wybryk zostaje osadzony w kieleckiej katowni. Ten, który go uratuje, rzuci światło zarówno na mroczną przeszłość miasta, splecioną z wojną, pogromem kieleckim i Holocaustem, jak i na przyszłość nowego pokolenia. Jak na nas leżą, dziurawe niczym pamięć, skóry po dziadkach? Czy historia, którą pamiętamy, jest również historią, którą chcemy pamiętać? Czy nadaje się na tożsamościowy mit?

– Pakuła pisze tak, że głowa mała, oczy ogromne, flaki powywracane, ręce drżące, a nogi z waty. To jest mistrzostwo świata w opowiadaniu historii osobistych i zarazem tych szerszych, społecznych. W przyszłość można patrzeć tylko mierząc się wciąż z przeszłością – ocenia Jan Peszek.

źródło: Facebook Mateusz Pakuła; opisy wydawcy
zdjęcia: materiały prasowe