Tu się karmi każdym smaczkiem… Wzruszenie
Kameralne, ale nienudne. A wręcz przeciwnie! Tworzone przez pasjonatów, z miłości do kina, z zamiłowaniem do sztuki, z pochwałą dla designu, z pasją do życia. Wchodzi się tu z ulicy Żurawiej, neonowe krwistoczerwone litery kolejno ułożone w pionowym szyku K I N O zapraszają do wejścia. Bar jest serdeczny, a za teatralnymi kotarami w dopieszczonej przestrzeni foyer dzieje się wszystko, ale nic nie jest dziełem przypadku. Każdy cal świetnie zaaranżowanej przestrzeni, odważnej w kolory, faktury, neony, kontrasty zaprasza w podróż do świata kultury. Warto dać się porwać i pozwolić sobie poczuć klimat tego miejsca.

Nie trzeba wcale znawcą być filmowym, czy absolwentem kierunków artystycznych, aby cieszyć się różnorodnymi plakatami wiszącymi wysoko na ścianach, dotknąć tomów czarno białych książek z nadszarpniętymi upływem czasu okładkami czy podejść do regału uginającego się od VHS-ów. Tu światło gra z cieniem, białe igra z czarnym. Stoliki, krzesła, zielone rośliny, duże okna, skórzana kanapa, kontrasty, zawirowania. Jest dość ciasno, przyjemny brak rozległej przestrzeni tworzy atmosferę wzajemności.

W dwóch salach codziennie pokazywanych jest kilka filmów głównie z zagranicznego repertuaru. Sale są najmniejszymi, intymnymi przestrzeniami do spotkania z obrazem filmowym. W zaledwie pięciu rzędach ustawiono kilka stylowych foteli z oparciami obitymi wiśniową skórą. W gorące, letnie wieczory miejsca przesycone są dość parnym i dusznym powietrznem rozganianym przez wiszące pod sufitami wiatraki, ale tu się przecież oddycha innym powietrzem. Tu się karmi każdym smaczkiem. Karmi się duszę. Wzruszenie…
autor: Ola Grądzka
zdjęcia: galeria prywatna